If life is a dream, what happens when I wake up? - napis na koszulce jednego z bohaterów filmu Dym

poniedziałek, 23 lutego 2015

O. Mój. Boże. Maria Peszek. Gra koncert. W Edim. W maju.

I Kazik na Żywo. W kwietniu. Z tym, że to już wiedziałam, zaplanowałam. Ale ta Maria. Mnie rozwaliła.

niedziela, 22 lutego 2015


Dawno nie było latarni;)
Dziś jest dzień wybitnie łóżkowo-książkowo-serialowy.
I po krótkim latarnianym spacerze na tychże czynnościach zamierzam się skoncentrować.
Ten budynek pośrodku kiedyś był kościołem, teraz jest tam ściana wspinaczkowa. 
Puste ławeczki.
I właściwie ogólnie pusto. I zimno. I pada.

czwartek, 19 lutego 2015

Wchłonęło mnie. Praca, dzieci, ogarnianie domu. Karkołomne próby znalezienia odrobiny czasu dla siebie. Czyli czterdzieści minut serialu raz na kilka dni (gdzie ja byłam jak w BBC leciało Line of Duty?), godzina biegania raz na kilka dni i parę stron książki również, wait for it, raz na kilka dni. Ciężko jest gdyż o 22 mój mózg się wyłącza. I zasypiam jak dziecko. O a propos dzieci... z uwagi, że nie widzę moich dziewczyn cały dzień, dużo więcej mam frajdy z czasu spędzanego z nimi. I to jest dobre. Aaaa i jest jeszcze jedna dobra rzecz, o której muszę wspomnieć. Ranek. Zamiast budzić Dziewczynkę i przygotowywać co rano do szkoły ja sobie spaceruję pięknymi edynburskimi ulicami do pracy. I wypełnia mnie radość, że omija mnie ten stres poranny, który zawsze się zaczynał i kończył brakiem współpracy ze strony Dziewczynki i moimi wrzaskami. Jezu, jak się cieszę, że nie muszę rano być w domu. I tyle właściwie. Plus rzecz oczywista. Won't be long till the summer;)