Mnie też frapowało, ale dawno już doszedłem do wniosku, że po latach zauroczenia, potem nudy i tęsknonty za niewiadomo czym szybko bym zdziwaczał. Ani się obejrzysz a zaczniesz robić wyroby mięsne z przyjezdnych turystów lub zajmiesz się jakimś innym makabrycznym zjęciem. Tak włśnie rodzą się wspomniane wyżej szwedzkie kryminały - albo piszesz albo sama mordujesz. No chyba, ze posiadasz piękny, magiczny celtycki głos i spiewasz dniami i nocami...
Z głosem to tak trochę pudło, choć jest na tyle ok, że w czasie studiów zapowiadałam sobie piosenki w studenckim radio. Piękne czasy. Jakkolwiek śpiewanie nie wchodzi w grę. Ze szwedzkich kryminałów Ci powiem to tylko Wallander. Zaczęłam jednego Jo Nesbo kiedyś, ale stwierdziłam, że nie chce mi się tego czytać, jakiś psychopata goni kobietę nocą po lesie, każe jeść śnieg, nie, no nie chce mi się naprawdę... A z tym domem daleko od ludzi to wiesz wydaje mi się, że muszę się sama przekonać, a później ewentualnie żałować, dziwaczeć, zjadać turystów etc etc;)
Mnie też frapowało, ale dawno już doszedłem do wniosku, że po latach zauroczenia, potem nudy i tęsknonty za niewiadomo czym szybko bym zdziwaczał. Ani się obejrzysz a zaczniesz robić wyroby mięsne z przyjezdnych turystów lub zajmiesz się jakimś innym makabrycznym zjęciem. Tak włśnie rodzą się wspomniane wyżej szwedzkie kryminały - albo piszesz albo sama mordujesz. No chyba, ze posiadasz piękny, magiczny celtycki głos i spiewasz dniami i nocami...
OdpowiedzUsuńZ głosem to tak trochę pudło, choć jest na tyle ok, że w czasie studiów zapowiadałam sobie piosenki w studenckim radio. Piękne czasy. Jakkolwiek śpiewanie nie wchodzi w grę.
UsuńZe szwedzkich kryminałów Ci powiem to tylko Wallander. Zaczęłam jednego Jo Nesbo kiedyś, ale stwierdziłam, że nie chce mi się tego czytać, jakiś psychopata goni kobietę nocą po lesie, każe jeść śnieg, nie, no nie chce mi się naprawdę...
A z tym domem daleko od ludzi to wiesz wydaje mi się, że muszę się sama przekonać, a później ewentualnie żałować, dziwaczeć, zjadać turystów etc etc;)