Od jakiegoś czasu próbuję zmienić pracę. W środę byłam na rozmowie kwalifikacyjnej.
Dziś zadzwonili. Nie mogą mi zaoferować stałego stanowiska, o które się ubiegałam (bo mam za mało doświadczenia), ale ponieważ świetnie wypadłam na interview to proponują mi ten sam post, ale tymczasowy. Do 31-go marca. A potem być może przedłużą kontrakt, a może nie, zależnie od funduszy. I teraz tak: czy zostawić mało satysfakcjonującą, ale pewną pracę i rzucić się w nieznane z możliwością zostania bezrobotną 1 kwietnia przyszłego roku (ale też możlwością rozwoju i początku nowej drogi zawodowej)?
Czy dać sobie spokój, niczego nie ryzykować i tkwić sobie spokojnie w swoim bezpiecznym maraźmie?
Aaaa. Mam to gdzieś. Składam wypowiedzenie.
RYZYKUJ stara!!! pieknie ;)
OdpowiedzUsuńnie bedziesz bezrobotna 1 kwietnia. nie Ty. beda prosic zebys zostala :)
;) ech stara, kto to wie co będzie. ale może mnie polubią i się okaże, że łapię o co kaman w mig i faktycznie uda się zostać na trochę dłużej.
Usuńnie tkwić.... zmieniać....:)!
OdpowiedzUsuńdoszłam do takiego momentu gdzie czuję, że moja praca to takie dead end street. zmiany są czasem bardzo potrzebne, prawda?;)
UsuńZmieniać :) Zawsze zmieniać! Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńDzięki. Sama myśl, że jestem taka, hmm, adventurous i rzucam się w nieznane robi mi dobrze. Z jednej strony boję się co będzie jak zostaniemy bez kasy na wiosnę, a z drugiej czuję jakby wielki ciężar mi spadł z serca i teraz wiesz lecę w stylu the world is my oyster itd itp;)
UsuńBedziesz się martwić jeśli się to stanie ;) Bo wiesz, "worrying is like rocking chair - it gives you something to do but it won't get you anywhere" ;)
OdpowiedzUsuńJa tyż się boję moich studiów nowych i czy dam radę, bo może jestem za głupia albo coś, ale jak nie spróbuję to sie nie dowiem...