Minęła wiosna, przyszedł lipiec. Pojechałam do Polski. Najpierw w moje strony, potem do Trójmiasta. Udało mi się zobaczyć trzeci Opener z rzędu. Wracając setki kilometrów do rodzinnego miasta już wiedziałam. Że na następny już nie chce, nie potrzebuję jechać. Że jestem już gotowa na nowy początek. Być może wszystko ma swój czas. Kto wie.
If life is a dream, what happens when I wake up? - napis na koszulce jednego z bohaterów filmu Dym
piątek, 18 stycznia 2013
Nie do końca wiem dlaczego tyle na nią czekaliśmy. Dobrych kilka lat. Choć nie musieliśmy. Pamiętam jednak dokładnie moment kiedy zaczęłam głośno o tym myśleć. Dwa lata temu, popijając wino pod rozgwiażdżonym niebem na wyspie Skye, przyjaciółka zapytała mnie czy zastanawialiśmy się nad drugim dzieckiem. Jak dobrze pamiętam ten moment.
Minęła wiosna, przyszedł lipiec. Pojechałam do Polski. Najpierw w moje strony, potem do Trójmiasta. Udało mi się zobaczyć trzeci Opener z rzędu. Wracając setki kilometrów do rodzinnego miasta już wiedziałam. Że na następny już nie chce, nie potrzebuję jechać. Że jestem już gotowa na nowy początek. Być może wszystko ma swój czas. Kto wie.
Minęła wiosna, przyszedł lipiec. Pojechałam do Polski. Najpierw w moje strony, potem do Trójmiasta. Udało mi się zobaczyć trzeci Opener z rzędu. Wracając setki kilometrów do rodzinnego miasta już wiedziałam. Że na następny już nie chce, nie potrzebuję jechać. Że jestem już gotowa na nowy początek. Być może wszystko ma swój czas. Kto wie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz