Z tym wczorajszym słońcem i odrobiną ciepła to był właściwie niczym nieuzasadniony hura entuzjazm. W rzeczywistości nadal jest cholernie zimno. Lodowaty wiatr i ogólna ponurowatość sprawiają, że ciepły koc (i ulubiony serial) są jedynym sensownym sposobem spędzenia popołudnia. Trochę żal mi małej Dziewczynki bo od dawna nie była na porządnym, dłuższym spacerze, ale - po prawdzie - nie chce mi się spacerować w takim zimnie. Mam taką teorię dotyczącą mojego obecnego 'nowego' macierzyństwa, że ma być ono przyjemne również dla mnie. Żadnego zatem zmuszania się. No chyba, że naprawdę muszę.
A propos pogody w UK:
Wyłowione na fb.
Cała prawda o szkockiej aurze. Czasem już w kwietniu zdarzają się takie słoneczne dni, dwa może trzy, o temperaturze ok. 20st. I wtedy faktycznie większość - w jakimś szoku chyba - wskakuje w letnie ciuchy i często pędzi na pobliskie plaże. My też;)
Ja zakupiłam duze ilości papryczek chili i mleka kokosowego - będę sie na ostro rozprawiała z zimą..:) Do czwartku ma niby u nas sypac..8-0
OdpowiedzUsuńJest masakrycznie zimno;(
UsuńTeż zakupiłam mleko kokosowe, będę robiła wegańskiego Baileysa;)
Wegańskie- to słowo robi u nas furorę, za sprawą córki:))
OdpowiedzUsuńA dziś sobie wymyslałam wycieczkę do Londynu- chłopcy chcą, ja też, tylko zastanawiam się czy każdemu pakować sztormiaczek, w maju? To trzeba bardzo rozważnie przemyśleć;/
U nas- w Kraku, 8 stopni poniżej, śnieg sypie.
Za tydzień jedziemy na tydzień na Isle of Skye. I tam nasi gospodarze to wegano-wegetarianie. Wspaniali ludzie. I bardzo chcę ucieszyć takim dobrym trunkiem naszą wegańską gospodynię.
UsuńSztormiaczek zawsze się przyda, choć zdaje się w Londku Zdroju w maju miewają piękne dni.
Jak zaczęłam czytać na pulpicie nie widząc od kogo, pomyślałam, normalka, ale jak spojrzałam skąd post jest to stwierdziłam, że łączę się w bólu.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc, czy pisząc, mam poważne obawy czy ta zima w ogóle się skończy. A jak tak już będzie kolejne kilka miesięcy...???? Po wszyscy krzyczą, że klimat się ociepla, ale ponoć wchodzimy w kolejny okres ochłodzenia klimatycznego, takiego co to kiedyś "dinozarły" wyginęły.
I co wtedy?
Wtedy lipa.
UsuńNajgorsze, że przez to zimno strasznie chce mi się jeść...
No to faktycznie, ale bilans energetyczny musi być dodatni ;)
UsuńSłyszałam, że na Antaktydzie żeby przeżyć norma wynosi 4000 kalorii.
Wyobrażasz to sobie?
Och, wyobrażam. Tu nieco cieplej, a sama się czuję jakbym potrzebowała te cztery tysiące;)
Usuń