Przez pół niedzieli zastanawiam się jak do licha mogły mnie ominąć 4 (cztery!) serie serialu Justified/Bez Przebaczenia. I jakim cudem nie wiedziałam o istnieniu Timothy'ego Olyphanta. Powiedzieć, że miło się na niego patrzy to nic nie powiedzieć. Sam serial zaś jest zwyczajnie bardzo dobry . Przypomina mi trochę swym klimatem nieodżałowany The Closer. Tyle, że kręcony w nieco innej scenerii. Choć kule śmigają nie epatuje przemocą. Jest miejsce na humor, ciekawe charaktery i dobre dialogi. Wpółczesny western? Hmm, trochę tak. Kapitalnie się ogląda.
To właściwie abstrachując. Ale, naprawdę, przy niedzieli warto mieć dobry serial.
Dziewczynka dziś kończy 9 miesięcy.
Ależ zleciało.
Fajna z niej babka.
piec odcinków czystej krwi, to jakies szaleństwo te seriale. powinni tego zakazać.
OdpowiedzUsuńtrzy odcinki justified. oj tam, człowiek musi się nieco 'odrealnić'.
UsuńU nas ostatnio rządzi Gene Hunt (Life on Mars, Ashes to Ashes-znacząca postać z teledysku Davida Bowie;)brrr)
OdpowiedzUsuńMuszę obczaić ten Gene Hunt.
UsuńTy zaś zerknij na Justfied. Jest rewelacyjny.