Dwa (no dobra, cztery) odcinki później mogę powiedzieć, że się wciągnęłam. The Wire przypomina mi nieco The Shield, choć ten ostatni był jeszcze brzydszy, mocniejszy i miał demonicznego Vica Mackey'a. No i cały ten wątek z napadem na pociąg z forsą armeńskiej mafii. Tak czy siak, w obu przypadkach police drama at its best.
Inna sprawa, że mam słabość do policyjnych seriali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz