If life is a dream, what happens when I wake up? - napis na koszulce jednego z bohaterów filmu Dym

niedziela, 4 sierpnia 2013

Wczoraj mi się bardzo tęskniło. Mniej więcej za tym co na zdjęciach w poprzednim poście. Oraz za moimi rodzicami. Na urlopie momentami doprowadzali mnie do szału, ale wczoraj boleśnie odczułam ich brak. W piątek po przylocie było ok. Głównie dlatego, że lecieliśmy do Liverpoolu a potem mieliśmy przed sobą kilkugodziną podróż samochodem i tak jakoś podziwiając krajobraz za oknem (momentami naprawdę przepiękny) nie myślałam o Polsce. Wczoraj zaś chwyciła mnie tęsknota. Musiałam koniecznie gdzieś znowu się wyrwać, choć na chwilę. Trafiło na Dalkeith Country Park, tuż pod Edynburgiem. 
Jest tam:

fajny las
szałas
most
miejsce na herbatę.

Podczas spaceru doszłam do wniosku, że to czego mi brakuje to zieleń w oknie. Las. Chciałabym mieć widok na las. Łąkę ewentualnie. Park też może być. Żalę się mamie. Ona na to, że prawdopodobnie po pewnym czasie chciałabym mieć widok na zatokę lub jakieś jezioro. Hmmm. Czy jestem osobą dla której szklanka jest zawsze do połowy pusta? Czy mogę w jednym miejscu wytrzymać najdłużej dwa, trzy lata? Na studiach przeprowadzałam się co rok. Nie przeszkadzało mi to. Czy znowu zaczynam marzyć o przeprowadzce?

Ps. Powoli wracam do swojego zwykłego niedzielnego rytmu. Od trzech godzin się zbieram by wziąść dzieci na spacer. Tylko, cholera, to tyle ubierania. Poza tym się chmurzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz