Tak. Pomyślałam dokładnie to samo. Tego wielkiego namiotu nie było jeszcze rok temu. Tych wszystkich stoisk też nie. Chyba. Wydawało mi się, że to co było do tej pory (German market, wesołe miasteczko, lodowisko, wielkie kręcące się koło 'edinburgh eye', dziesiątki małych budek z gorącą czekoladą, czapkami, szalikami i pierdylionem innych drobiazgów) wystarczało w zupełności. Jednak nie.
No i ten tłum. Nie do opisania. Tysiące ludzi. Bez kitu. Jakkolwiek był to tłum brytyjski, więc bardzo sympatyczny, nie zabijający wzrokiem gdy niechcący kogoś najechałam wózkiem.
Bardzo rzadko jeżdżę na miasto. Okres świąteczny motywuje mnie do jeszcze rzadszych podróży. Choć ten drink był dobry, nie powiem.
A skoro już jesteśmy przy Świętach...Oto reklama, która dla wielu Brytyjczyków jest zwiastunem Świąt. Wielu też wzrusza do łez. Nie wiem co musiałoby się wydarzyć żeby reklama mnie wzruszyła...inna sprawa, że jestem dość 'bożonarodzeniowoodporna'.
Utwór Keane 'Somewhere only we know' uwielbiam. I nawet w wykonaniu Lilly Allen mi się podoba, bo to zwyczajnie piękna piosenka jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz