Omg! Muszę o tym napisać, bo sprawa jest ważna. Dziś po raz pierwszy w życiu byłam u fryzjera mężczyzny. Przypadkiem zupełnie. Przez telefon umawiałam się z babeczką, a w salonie zonk. Facet! I powiem tylko tyle: ładnie pachniał, był przystojny i małomówny. A a propos ścięcia czytał w moich myślach. Czegóż chcieć więcej. Aaaa, i grają tam Davida Bowie zamiast sieczki z jakiejś disco stacji. Co za dzień...
If life is a dream, what happens when I wake up? - napis na koszulce jednego z bohaterów filmu Dym
środa, 29 października 2014
sobota, 25 października 2014
Dziś nad ranem obudziło nas walenie w drzwi. Sąsiadka z dołu. Okazało się, że dzięki uprzejmości sąsiadów z góry właśnie zalewaliśmy jej mieszkanie. Ci z góry bowiem poszli spać, po niezłej imprezie, nie zakrecajac kranu. I tak oto o 6.30 rano nasza łazienka pływała. Cóż, przynajmniej to nie my zostawiliśmy odkręcony kurek.
Październik w tym roku sprawia mi dużo przyjemności.
Słucham dobrych płyt, wypijam niezliczone ilości herbaty z imbirem, miodem i cytryną i z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki The Walking Dead. A czasem nawet wyjdzie tęcza;) I tylko ta cholerna zmiana czasu dziś w nocy...
Październik w tym roku sprawia mi dużo przyjemności.
Słucham dobrych płyt, wypijam niezliczone ilości herbaty z imbirem, miodem i cytryną i z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki The Walking Dead. A czasem nawet wyjdzie tęcza;) I tylko ta cholerna zmiana czasu dziś w nocy...
czwartek, 23 października 2014
środa, 22 października 2014
National Museum of Scotland. Uwielbiam.
Jedna ucieka, druga czeka.
Brownie camp okazał się strzałem w dziesiątkę. Rzecz do przewidzenia. I powtórzenia. Dziewczynka zawsze miała mnóstwo energii. Tym bardziej cieszy jej powrót do szkoły po corocznej październikowej przerwie. Mieć je dwie w domu non stop, w średnią jesienną pogodę, to nie na moje nerwy.
Brownie camp okazał się strzałem w dziesiątkę. Rzecz do przewidzenia. I powtórzenia. Dziewczynka zawsze miała mnóstwo energii. Tym bardziej cieszy jej powrót do szkoły po corocznej październikowej przerwie. Mieć je dwie w domu non stop, w średnią jesienną pogodę, to nie na moje nerwy.
poniedziałek, 13 października 2014
Zrobiłam dziś rano porządek w szafie z butami. Okropna robota do której nikt się nigdy nie chce zabrać. Ale opłaciło się. Znalazlam tam parasolkę. Wiedziałam, że gdzieś w domu mamy jakiś parasol;) Na jesień jak znalazł. Znalazłam też coś jeszcze, ale nawet nie będę o tym pisać. W każdym razie czuję się bardzo z siebie zadowolona i myślę, że powinnam się jakoś nagrodzić. Tymczasem słucham Travisa i czekam na Dziewczynkę.
niedziela, 12 października 2014
Październiczeję*. Choć nie jestem dokładnie pewna co to znaczy, ale usłyszałam to kiedyś w piosence Andrzeja Poniedzielskiego i zapadło mi w pamięć. Tak więc ja październiczeję, a Dziewczynka jest na swoim pierwszym w życiu obozie. Nie pisałam wam bowiem, że od jakiegoś czasu jest w Brownies czyli ichniejszych zuchach/harcerzach. I w piątek pojechali na kilkudniowy obóz pod Perth. Cicho się bardzo w domu zrobiło, ale wiem, że Dziewczynka ma naprawdę udany weekend.
A wieczorami dostajemy smsowe apdejty od pani, która dowodzi imprezą. Wczoraj zjeżdżaly po linie, strzelały z łuku, wspinały się oraz paliły ognisko. Sama bym pojechała.
A wieczorami dostajemy smsowe apdejty od pani, która dowodzi imprezą. Wczoraj zjeżdżaly po linie, strzelały z łuku, wspinały się oraz paliły ognisko. Sama bym pojechała.
Myślałam, że może ogarnę pokój Dziewczynki, póki jej nie ma. Ale w piątek była tam mysz, więc trzymam się z daleka;) Tymczasem wyczytałam w necie, że myszy nie lubią zapchu mięty. Nabyłam więc olejek miętowy i cudnie świeżo pachnie w naszej sypialni oczy łzawia od niego i mięta wychodzi nam uszami.. No i najważniejsze, że chwilowo nic nie skrobnie nocami.
*Może to oznacza pogodzenie się z jesienią? Jakieś pomysły?
sobota, 11 października 2014
poniedziałek, 6 października 2014
Od jakiegoś czasu próbuję zmienić pracę. W środę byłam na rozmowie kwalifikacyjnej.
Dziś zadzwonili. Nie mogą mi zaoferować stałego stanowiska, o które się ubiegałam (bo mam za mało doświadczenia), ale ponieważ świetnie wypadłam na interview to proponują mi ten sam post, ale tymczasowy. Do 31-go marca. A potem być może przedłużą kontrakt, a może nie, zależnie od funduszy. I teraz tak: czy zostawić mało satysfakcjonującą, ale pewną pracę i rzucić się w nieznane z możliwością zostania bezrobotną 1 kwietnia przyszłego roku (ale też możlwością rozwoju i początku nowej drogi zawodowej)?
Czy dać sobie spokój, niczego nie ryzykować i tkwić sobie spokojnie w swoim bezpiecznym maraźmie?
Aaaa. Mam to gdzieś. Składam wypowiedzenie.
Dziś zadzwonili. Nie mogą mi zaoferować stałego stanowiska, o które się ubiegałam (bo mam za mało doświadczenia), ale ponieważ świetnie wypadłam na interview to proponują mi ten sam post, ale tymczasowy. Do 31-go marca. A potem być może przedłużą kontrakt, a może nie, zależnie od funduszy. I teraz tak: czy zostawić mało satysfakcjonującą, ale pewną pracę i rzucić się w nieznane z możliwością zostania bezrobotną 1 kwietnia przyszłego roku (ale też możlwością rozwoju i początku nowej drogi zawodowej)?
Czy dać sobie spokój, niczego nie ryzykować i tkwić sobie spokojnie w swoim bezpiecznym maraźmie?
Aaaa. Mam to gdzieś. Składam wypowiedzenie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)