If life is a dream, what happens when I wake up? - napis na koszulce jednego z bohaterów filmu Dym

czwartek, 6 listopada 2014

Dziś wyszłam z domu na dziesięć minut. Choć założenie było takie, że spędzam cały dzień w piżamie oglądając House of Cards. Faktycznie nie można się oderwać. No i w sumie muszę jakoś zabić czas w oczekiwaniu na kolejny odcinek Homeland'a. Bo powiem wam moi mili, że sezon czwarty jest po prostu dobry. Człowiek siedzi jak na szpilkach. Myślałam, że bez Brody'ego to nie będzie już to samo (właściwie Brody mnie niesamowicie irytował, choć było mi go ogónie bardzo żal równocześnie). I nie jest! Jest dużo lepiej, Carrie jest jeszcze bardziej nieobliczalna, Quinn jeszcze bardziej męski, a Saul...ech, jak ja uwielbiam Mandy Patinkina. Wiele osób straciło serce do tego serialu tak gdzieś między sezonem drugim a trzecim, ale ostatnie odcinki to zupełnie inna bajka i kawał naprawdę świetniej, trzymającej w napięciu telewizji.

4 komentarze:

  1. nie, nie, nie....nie dam się wciągnąć w Homeland again....mimo, że tak zachęcająco piszesz....nie, nie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sznupcia, proszę Cię, nie bądź taka, zaufaj mi, ostatni sezon jest powrotem do korzeni, pozycja obowiązkowa dla serialomaniaków!

      Usuń