If life is a dream, what happens when I wake up? - napis na koszulce jednego z bohaterów filmu Dym
piątek, 7 grudnia 2012
Myślałam dziś o prezencie gwiadkowym. Dla siebie. Teoretycznie jest mnóstwo rzeczy, które mogłabym chcieć. Rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebuję. Zapowiedziałam więc Mikołajowi żeby przyniósł mi czekoladki. Z Marksa i Sparksa, Mikołaj ma go po drodze z siłowni. To powinien dać radę. Nową piżamę sobie kupię sama. A poza tym wpadłam dziś na pomysł gwiazdkowy dla całej rodziny - książka i papier do origami. Dziewczynka się z Ojcem zajmą układaniem, ja zaś czekoladkami. Genialne w swoim sprycie i prostocie. Nie przepadam za Świętami, nienawidzę przedświątecznej histerii. Jakkolwiek codzienne dumanie nad tym jak nie lubię tego okresu jest kompletną stratą czasu. Przestałam więc o tym myśleć. Tymczasem mamy z Dziewczynką popowy wieczór. Słuchamy sobie płyty zespołu Texas. Pop w najlepszym wydaniu, do tego ze Szkocji.
Nocna eskapada z Alanem Rickmanem też nie byłaby jakimś wybitnie złym, gwiazdkowym prezentem. Ciężko powiedzieć jednak co na to Mikołaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz