Jednak nie.
Nie chcąc oszukiwać moich wiernych dziesięciu (w porywach piętnastu) czytelników powiem szczerze jak było. Dzidziuś zaczął wrzeszczeć. Kanał z serialami nie chciał działać. Gorzej być nie mogło. Z braku lepszej alternatywy zwlekłam się więc z łóżka. Postanowiłam popróbować asanów w praktyce. Mają fajne, śmieszne nazwy. I...są trudne. Niestety nie jestem tak giętka jak myślałam (właściwie ze wszystkim tak mam).
a ja wymyslilam wlasna wersje zupy dyniowej. moi dwaj domowi eksperci kulinarni orzekli,ze jest pyszna. nie, zeby mnie to kompletnie pozbawilo tego okropnego uczucia, ze swiat jest do doopy - ale zawsze cos.
OdpowiedzUsuńjednak melancholia u nastolatki, to nie to samo co u czterdziestolatki. raczej gorzej sie znosi, powiedzialabym nawet,ze fatalnie. a w Brux. zima chyba jest rownie depresyjna jak w Edynburgu.
pozdr.
PS. bobas fajowy, chociaz , jak to bobas - daje w kosc, zwlaszcza gdy wyrzynanie zabkow jest na tapecie. no, takie sa uroki mamusiowania. co zrobic... :-)
Ja dziś zrobiłam zupę z soczewicy.
UsuńOdczuwam straszne zniechęcenie ogólne. Jest mi ciągle zimno, szary świat za oknem mnie dobija.
Może to też niewyspanie. Desperacko potrzebuję kilka godzin nieprzerwanego snu.
A Ty, widzę, robiłaś wiele ciekawych rzeczy w życiu. Fajnie się czyta;)
marudzisz sobie?
OdpowiedzUsuńfajnie.
No kurde. Nie może być że wiecznie jakiś optymizm i radość życia.
Usuń;)
Marudz se marudz,
OdpowiedzUsuńprzynjamniej tu mozesz do woli:-)
Prawda to. Małżonek mój ma ograniczoną tolerancję na moje marudzenie. Zresztą czy on to zrozumie tak jak Wy?;)
Usuń