If life is a dream, what happens when I wake up? - napis na koszulce jednego z bohaterów filmu Dym

środa, 20 lutego 2013

Czy dzisiejszy - a właściwie już wczorajszy - dzień był dobrym dniem? Niech pomyślę...Zrobiłam po raz pierwszy w życiu tiramisu (które sama pożarłam), biegałam, byłam na jodze i w kinie. Tak. To był całkiem przyjemny wtorek. 
A Django jest rewelacyjne. Jest tam oczywście tyle jatki ile należy się spodziewać po Tarantino, ale tak naprawdę ten film to świetny scenariusz, zdjęcia, muzyka oraz genialni aktorzy, w tym kapitalna, epizodyczna rola Dona Johnsona (do którego od czasów Miami Vice mam pewną słabość). Kino, które można polecić z czystym sumieniem. 

4 komentarze:

  1. Django jest rewelacyjny! A Leonardo DiCaprio dał popis swojego życia. Smiem twierdzic, ze Tarantino zrobił z niego prawdziwego mężczyzne;)

    Polecam Ci "Flight" i "CloudAtlas"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leonardo generalnie jest naprawdę dobrym aktorem, świetnie mi się go oglądało w The Departed, tylko mam wrażenie, że przez tą swoją młodzieńczą buzię musi ciągle coś udowadniać.
      Psychopatę u Tarantino zagrał wybornie, ta scena z czaszką...

      Byłam bardzo zadowolona i zaskoczona z języka angielskiego, którym się posługiwali. Bałam się powtórki z True Grit, uwielbiam ten film, ale bełkoczący Jeff Bridges to w kinie było dla mnie za dużo.

      A na Flight to myślę się wyrwać za tydzień, jak się uda. Denzel Washington mnie coś w sobie elektryzującego.

      CloudAtlas zaś już mi polecano i się zabiorę w jakiś sobotni wieczór;)

      Usuń
    2. Żeby nie było, Jeffa B. uwielbiam bezgranicznie tylko w cholerę nie mogłam go zrozumieć;)

      Usuń
    3. ależ świetnie Cię rozumiem...mam te same odczucia co do True Grit - normalnie jasna cholera mnie trafiała przez ten bulgot Jeffa

      Usuń