Mała Dziewczynka stanęła wczoraj w swoim łóżeczku. Właściwie tylko dlatego piszę tę notkę. Inaczej pewnie już za rok bym nie pamiętała. Nie mam pamięci do takich rzeczy. A więc stanęła. Nasza dzielna mała Lu*. Strasznie ją to ucieszyło. Obserwowanie jak rozwijają się nasze córki sprawia mi wiele frajdy.
Poza tym mam dylemat czy kupić szare czy białe trampki. Cieszą mnie długie, jasne wieczory. Odkryłam daktyle do kawy. Wkurza mnie mysz. Wczoraj na sekundę spojrzałyśmy sobie w oczy, co zasadniczo miało dla mnie efekt niemal terapeutyczny. Mniej się jej boję. Pomyślałam sobie jakie malutkie, przestraszone stworzonko. Jeszcze bardziej chcę złapać gadzinę.
Aaaa, last but not least, doszła do mnie książka. 335 stron o zasypianiu bez płaczu. Bring it on. Lubię wyzwania.
Rety, to naprawdę świetna rzecz
mieć tyle światła.
*Drugie imię małej Dziewczynki, u nas używane jako pierwsze, należy do najrzadziej nadawanych w Polsce, w Szkocji jest z pewnością jedyne. Przepiękne imię po mojej Babci. Ha, Lu to skrót oczywiście;)
całus i gratulacje dla Lu :)
OdpowiedzUsuńi pozdrowienia dla myszy ;)
Agnieszko to już naprawdę nie jest zabawne. Właśnie mi przeszła przez salon i siedzi pod sofą, na której ja siedzę. Już naprawdę mi wisi czy złapie się jakoś do 'ludzkiej pułapki' czy może inna nieludzka pułapka jej urwie mały łepek. Mysz musi odejść! Mamy też urządzenia, które powinny ją zniechęcić ultradźwiękiem, ale czuję, że to niewstarczająco oryginalne rozwiązanie dla niej;)
UsuńPo trosze czuj się odpowiedzialna za ten kłopot, bo mysz się rozgościła jak byliśmy na Skye, ha!
UsuńNa pohybel myszy! Może nie smakuje jej przynęta na łapce? A wysypać czegoć nie próbowaliście (w miejscu niedostępnym dla dzieci, oczywiście).
OdpowiedzUsuń