Paul Miller spędził rok bez Internetu. Po co? Bo uwierzył, że Internet nas ogłupia i sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej samotni. Potrzebował roku żeby przekonać się, że to nieprawda. Długo.
W tym momencie robię kilka rzeczy równocześnie. Między innymi rozmawiam z Agnieszką mieszkającą na wyspie Skye. Będziemy pewnie tak sobie cały wieczór wysyłać krótkie wiadomości na fb. Takie wieczory niejednokrotnie ratowały moje zdrowie psychiczne. Po cholerę się odłączać? Naprawdę.
Mi czasami cięzko sobie przypomnieć jak życie wyglądało bez internetu, a przecież to tak niedawno..:)
OdpowiedzUsuńNo kurde, ja przykładowo o istnieniu netu dowiedziałam się w wieku lat 20-tu. Wcześniej nie wiem właściwie w jakiej ja żyłam krainie;)
UsuńDobrze, że napisałaś o tym Millerze, dzięki temu uniknę jakiś niezdrowych dla życia psychicznego eksperymentów. Bo faktycznie często się frustruję kiedy dzień ucieka przed kompem i obawiam, że więcej korzyści by było gdybym poszła z dziećmi na spacer czy poleżała wygodnie i poczytała sobie książę, a tak nabywam garba w natłoku informacji bo nawet czasu nie ma żeby iść na basen albo pobiegać ;)
OdpowiedzUsuńI fakt...gdyby nie świadomość ,że mogę "poklikać", jest taki, ze nie dałabym rady żyć delektując się pięknem wyspy i spokojem...
Właśnie. Okazało się, że ten 'niepodłączony' rok nie wiele wniósł w jego życie.
UsuńWydaje mi się, że jak raz wsiąkliśmy w net to nie ma powrotu, ale wszystko w umiarze;)
Aga, co Ty mi ściemniasz z tym basenem czy bieganiem, huh?;)