Za tydzień o tej porze będę pić kawę z przyjaciółką w Krakowie. Potem spotkam się z rodzicami i popędzimy w stronę mojego rodzinnego miasta. Za tydzień o tej porze będę już po locie samolotem z dwójką dzieci, w tym jednym mega ruchliwym niemowlakiem. O ile lubię gwar lotniska o tyle bycie zamkniętym w samolocie przez dwie i pół godziny to nie moja filiżanka herbaty. Ciasno, mało przestrzeni, choć zawsze staram się maksymalnie nie skupiać na tej myśli.
Nie stracić głowy. Muszę. Podobno płacz dziecka trwa znacznie krócej niż nam się wydaje. A może moje nie będzie wrzeszczeć? Generalnie fajna z niej babka, ale latanie to zupełnie nowe doświadczenie. Choć moja przyjaciółka twierdzi, że ona już latała i pamięta. Zasadniczo tak. Latała gdy byłam z nią w ciąży. Jakkolwiek były to dla mnie dwa bardzo stresujące, smutne loty. O rety, co jak zapamiętała to negatywnie? Lepiej się chyba nie zagłebiać.
Anyway, Polska, lato w Polsce. Wśród rodziny, przyjaciół. Czas, który chcę wykorzystać co do minuty. Tylko najpierw ten lot...
lot to tylko marna chwila - nie warto sobie głowy zawracać - to jak wyjście na zakupy do Tesco w desczowy dzień - cżłowiek się umęczy, zmoknie, wkurzy, dwie godziny zmarnuje, ale póżniej jest już tylko lepiej, bo w takim tesco przecież można kupić tyle fajnych rzeczy np lody waniliowe z orzechami ....hmmm..;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne podejscie.
UsuńAle obawiam sie, ze problem moj ma glebsze tlo. A mianowicie chodzi o traume. Jak duza Dziewczynka miala ok. 1.5r to polecialysmy do Polski i w tymze samolocie do tejze Polski cos w nia wstapilo. Stres najpewniej. Potwornie plakala a ja nie bylam w stanie jej uspokoic. W koncu jakas kobita ja wziela na rece i jakos jej sie udalo. Z reguly staram sie nie rozpamietywac zlych wspomnien, ale to chyba bedzie ze mna na zawsze. Jej krzyk, moj stres, poczucie nieudolnosci wychowaczej (obcej kobiecie sie udalo, mnie nie...). Tak wiec ten strach we mnie siedzi, you know;)
Oczywiscie nie biore pod uwage faktu, ze to jest inne dziecko, o innym temperamencie, ze ja jestem inna osoba itd itp. Idiotycznie wole skupic sie na tym co bylo.
UsuńO rety, terapeutyczna wartosc bloga. Jeszcze chwila a sie z owej traumy wylecze;)
Dzieks Sznupcia!
WIDZIsz bo wszystko trzeba na spokojnie sobie wyjaśnić jak to mawia Sznupek. Na spokojnie idzie sobie wszystko wytłumaczyć, czasem też idzie się ze sobą dogadać. Mówię Ci mądry ten mój Sznupek, jeszcze żeby tylko pamietał o żarówkach..:) Mnie sie wydaje że lot będzie spokojny i po nim trauma uleci - just like that!
UsuńMały Maj zasypiał, jak tylko silniki startowały (miała za pierwszym razem koło roku).
OdpowiedzUsuńNo i przeciez u mnie tez tak moze byc, prawda?
UsuńPewnie. Na 10 lotów raz zdarzyła się pełnowymiarowa histeria (odmówiłam dania do zabawy portfela tuż przed lądowaniem, się działo).
UsuńKup jej jakis drobiazg albo znajdz w domu cos czego wczesniej nie widziala i zachowaj na czarna godzine w samolocie, ja tak robilam ;)
OdpowiedzUsuńMy w środę, 19, lecimy na Kos, może miniemy sie na krakowskim lotnisku?
OdpowiedzUsuńStarsze mam dzieci i zwykle wystarcza im w samolocie mp3 i kostka Rubika;)
Spokojnego lotu!
Może się miniemy. Nawet nie wiedząc, że się mijamy. Jak na filmie jakimś;) Uwielbiam lotniska.
Usuń