If life is a dream, what happens when I wake up? - napis na koszulce jednego z bohaterów filmu Dym

piątek, 28 lutego 2014

Zrobiliśmy małej Dziewczynce 'dorosłe' łóżeczko. Może wraz z wiosną wejdziemy na nowy etap samodzielnego spania. Na razie z radością się tam gramoli i przykrywa kołdrą. Nie sądzę jednak by w jej ślicznej łepetynce padło choć najmniejsze podejrzenie, że w łóżeczku można spać.

wtorek, 25 lutego 2014

Wszędzie dobrze, ale najlepiej w domu - powiedziała Dziewczynka zaraz po wylądowaniu.
A ja oglądam przepiękne zdjęcia Edynburga (klik) coby przypomnieć sobie jak fajne jest to miasto.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Sobota. Piję kawę w nieopodalszej cukiernio-piekarni. Wchodzą dziewczyna i dwóch chłopaków. Zamawiają. Po chwili sprzedawczyni stawia na ladzie zamówione małe pizze. Ja wam podam!!! Rzuca się w ich stronę dziewczyna. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że powinno być odwrotnie. Myśli głośno jej towarzysz. Nie zdąża jednak nawet wstać. Dziewczyna jest szybsza.
Ja pierdolę. Myślę cicho.
I przypomina mi się jak o równość walczyłam. Dwadzieścia lat temu. W domu rodzinnym to było. Mama miała jakąś taką teorię, że brat mój bliźniaczy będąc chłopczykiem mniej się nadaje do obowiązków domowych. I zawsze, że dziewczynka to lepiej zrobi i takie tam. Do dziś pamiętam jak obierałam pół garnka ziemniaków, odkurzałam dwa pokoje itd. Wszystko po połowie. Walczyłam zacięcie.
Ja wam podam jest miłe. Ale niekoniecznie zawsze potrzebne. I nie zawsze dobre.

Ps. brat wyrósł na pedanta;)(choć nie wiem czy to ma związek).

piątek, 21 lutego 2014

wtorek, 18 lutego 2014

sobota, 15 lutego 2014

W chmurach. 
Było pięknie. Był i zachód słońca. A mała Dziewczynka nawet nie płakała (za bardzo).
A Polska?
 Polska daje mi ból głowy. Daje mi mętlik. Ogrom pytań na które nie mam odpowiedzi.
Bardzo chciałabym kiedyś tu wrócić. 
Ale wiele osób mówi mi nie. Że w Polsce jest źle. Coraz gorzej - powiadają. 
Chodzę więc i dumam. Czy naprawdę jest tak fatalnie?

poniedziałek, 10 lutego 2014

Mogę wszystko. Myślałam. Przez ostatni tydzień. Codziennie wieczorem przez parę minut. Wsłuchując się w potreningową pogadankę Jillian M.
I jak owe wszystko się pewnie nie zdarzy...tak wspaniale się czułam leżąc po treningu na podłodze i myśląc...że mogę wszystko. This is badass. Rzekła Jillian. Badass. Powtórzyłam głośno.
I teraz zupełnie na serio. Nienawidzę domowego fitnessu (na siłowni byłam raz). Ostatnio bywałam mocno zmęczona. Wieczorem jest w cholerę rzeczy do zrobienia. Potwornie mi się nie chciało. A jednak. Przez dwa miesiące codziennie ćwiczyłam (było w tym może 5 odzielnych dni przerwy). Choć często jedyne na co miałam ochotę to sen. Udowodniłam sobie, że potrafię być zdeterminowana. Dobrze mi z tą myślą.

A jutro



czwartek, 6 lutego 2014

W Szkocji najbardziej lubię przestrzeń.
Tym bardziej czekam na wiosnę. Rozprostować nogi i pojechać gdzieś do tej przestrzeni.

PS. Rozczula mnie jak mała Dziewczynka wylewa zupę pomidorową na wykładzinę, właśnie jak piszę tego posta, po czym idzie po ścierkę i ją wyciera...

poniedziałek, 3 lutego 2014

Na koniec czwartego tygodnia płyty Ripped in 30 Jillian Michaels strzela małą gadkę motywacyjną. Generalnie mówi nam, żeby się zastanowić co i jak, żeby nie dawać sobie wciskać kitu i że jesteśmy spoko. Tak mi się przynajmniej wydaje (mała Dziewczynka skutecznie mnie rozśmieszała gdy próbowałam sobie wmówić jaka jestem zajebista). Jutro włożę w to więcej serca i uwagi. Wprawdzie podobne pogadanki nic dla mnie nie robią, ale Jillian jest taka w tym szczera i fajna, że codziennie przez cały nadchodzący tydzień będę się w nią wsłuchiwać. I świat stanie przede mną otworem. A co mi tam.
A w kinie zaś na 20 reklam filmów dla dzieci, na luty 2014, zaciekawił mnie jeden. 
Batman daje radę;) I wszystko w klockach lego. Cool.

niedziela, 2 lutego 2014

Poszłyśmy dziś rano z Dziewczynką do kina. 
Ostatnio bardzo mało czasu spędzamy tylko we dwie. A szkoda. 

sobota, 1 lutego 2014

Słońce. 
Ostatni raz widziane w Szkocji sto lat temu  bardzo dawno. Każdy promień na wagę złota.
I
wypatrzone dzisiejszego poranka.