If life is a dream, what happens when I wake up? - napis na koszulce jednego z bohaterów filmu Dym

sobota, 29 września 2012


Dym. Ależ ja lubię ten film. Każdy ma swoją opowieść. 
Auggie w przypływie świątecznego porywu serca postanawia oddać zagubiony portfel drobnego złodziejaszka Rogera Goodwina. Drzwi otwiera mu niewdidoma staruszka mówiąc 'wiedziałam, że przyjdziesz Roger, wiedziałam, że w Boże Narodzenie nie zapomnisz o swojej Babci Ethel'. Auggie zaskoczony odpowiada 'tak, Babciu, przyszedłem cię zobaczyć'. Babcia go przytula i mimo, iż wie, że to nie on, zaprasza go do środka. Spędzają razem świąteczny wieczór.



PAUL
Bullshit is a real talent, Auggie. To make up a
good story, a person has to know how to push
all the right buttons.
  (Pause)
I'd say you're up there among the masters.

  AUGGIE
What do you mean?

  PAUL
I mean, it's a good story.

  AUGGIE
Shit. If you can't share your secrets with your
friends, what kind of friend are you?

  PAUL
Exactly. Life just wouldn't be worth living,
would it?

piątek, 28 września 2012



Orkady.

Ech, gdyby tak można w chwili spontanicznego natchnienia wsiąść w auto i pojechać przed siebie. Przed siebie na północ, rzecz jasna;)


czwartek, 27 września 2012


Uczymy się pisać po polsku. Dwa zdania dziennie. Dziewczynka opowiada historię. Plus obrazek. Plus wszystko co może po drodze rozproszyć Dziewczynkę. Z godzinę nam zajmuje. Nie mam za bardzo pomysłu na naszą 'polską edukację'. Na razie więc owe dwa zdania i wieczorne czytanie jednego rozdziału Biura Detektywistycznego Lassego i Mai Martina Widmarka i Heleny Willis. A co potem...?


Wybuchający wulkan.


A tak było we wtorek. 


Wczoraj zaś cudnie cicho i bezwietrznie.

środa, 26 września 2012




Edynburg majowym zmierzchem.


A ja zgubiłam swoje okulary i za cholerę nie mogę ich znaleźć;/ 


wtorek, 25 września 2012

Przemęczenie to jednak straszna rzecz. Wczoraj w nocy pająk w pościeli wywołał we mnie prawdziwy atak histerii. Faktem jest, że nienawidzę i boję się pająków panicznie. Ale ten histeryczny płacz to, tak sobie dziś myślę, był lekką przesadą. Po histerii popłakałam sobie jeszcze żałośnie przez kwadrans, czując się bezradna wobec dziesiątek pająków niewidocznie czających się w każdym kącie domu i poszłam spać przy zapalonej lampie. Dziś wydaje mi się ten atak paniki taki nierealny...Wczoraj jednak przez pół godziny nie mogłam się uspokoić. Muszę spytać się komputera jak sobie radzić z fobiami. I wyspać się wreszcie.
A tymczasem:


W sensie, że naprawdę wieje.

poniedziałek, 24 września 2012


Podobno Roslin to najsławniejsza szkocka wioska. Wszystko oczywiście dzięki kaplicy i owieczce Dolly. Kaplica kaplicą, ale las ją otaczający jest superancki. A w nim zamek, ukryty przed światem, sięgający początków 14 wieku.



Zawsze jak tam jestem to sobie myślę jak tam musi być ponurzasto w jesienną deszczową noc.


Nawiedza go Śpiąca Dama, która pewnego dnia się przebudzi i wskaże w lochach zakopany skarb. Wtedy zamek powstanie z ruin.


Inna ciekawa historia mówi o pewnym Hrabim, który przybył z Włoch do Szkocji w 1864r. jako spadkobierca ostatniego admistratora (?'Provost') zamku, który sam musiał uciekać do Włoch po Reformacji w 1560. Tenże Hrabia przyjechał z instrukcjami napisanymi przez swojego przodka i odnalazł w lochach książki i manuskrypty ukryte 300 lat wcześniej, z których wiele zabrał ze sobą z powrotem do Włoch. W tym łacińską historię Szkocji od zarania dziejów po Reformację, o której mówi się, że jest obecnie w Watykanie (za stroną Undiscoverscotland).


A to zamku okolice. 


Pachnące lasem, mokrą ziemią i jesiennym słońcem.


Szumiąca cudnie okoliczna rzeka Esk.





A w ogóle to zamek można sobie wynająć. Na przykład 4 noce w listopadzie za 480f (na stronie jest napisane, ze może tam spać 7 osob). Hmmm...

piątek, 21 września 2012

Edi dziś.


Kolorowe coś w porcie.


Łódka Królowej. 



A na koniec dnia niespodzianka, z Asdy za 42 pi. No to frugo;)

czwartek, 20 września 2012

Pada od rana. A teraz. 7 za 10 i jakoś tak ciemnawo. 
Kurde balans, szkocka jesień to nie jest jesień dla miękkich ludzi.

środa, 19 września 2012

Orkady. Taki koniec świata. Miejsce nie dla każdego. Większość znajomych Szkotów nigdy tam nie była i raczej nie pojedzie. Daleko. Wieje. Pada. Zimno. Trudno mieć im za złe. Wszystko prawda. Jedna z moich niezapomnianych podróży.


W drodze. 


Rzecz jasna przywitał nas deszcz.



Mam nadzieję, że wrócimy tam kiedyś. Tak sobie obiecaliśmy. Pod namiot. Dokładnie na tą wysepkę, dokładnie w to miejsce. 



I obudzi nas ten widok (o ile wcześniej nie zagryzą nas meszki lub nie zwieje nam namiotu;))



Tymczasem wracam do gotowania zupy. Mieliśmy w zupach przerwę bo Dziewczynka znalazła ostatnio ugotowaną, wielką gąsienicę i trochę nas odrzuciło.

sobota, 15 września 2012



Powolny, wrześniowy weekend. Radio gra, za darmo. Jakoś bez Trójki sobie nie wyobrażam. No i rano przyszła płyta:



piątek, 14 września 2012

Będzie dużo zdjęć. Bo właściwie czemu nie?


Kawa z widokiem. Na wyspie Skye. Trudno nie tęsknić.


Hej dziewczyno, spójrz na misiaaaaa, on przypomni chłopca ci.


I do tego healthy options. 





Początek.